piątek, 28 września 2012

Antoni i Joanna

Antonii Górny i Joanna Strzelecka to moi pradziadkowie.

Trudno jest mi podać tylko i wyłącznie suche fakty na ich temat. Chociaż nigdy ich nie poznałam, bo urodziłam się 28 lat po ich śmierci czuję się z nimi związana, a żywa historia ich życia towarzyszyła mi od kiedy się urodziłam, ponieważ całe swoje dzieciństwo z nimi spędził mój Tato. 
Miał 10 lat gdy zmarli a jednak, całe swoje życie ich wspomina . W szczególności dziadka Antoniego (którego z resztą jest imiennikiem) . Patrząc na zdjęcie pradziadka mam nieodparte wrażenie że to mój własny ojciec, trudno na pewno jest to sobie wyobrazić, ale jest nieomalże identyczny. Sama nie wiem jak to się stało, że wnuk jest taki sam jak dziadek.

Ach... Na prawdę gdy myślę o moich pradziadkach czuję ciepło na sercu, czuję, że ich kocham pomimo tego, że nigdy ich nie widziałam. Czuję się z nimi związana. To niesamowite, że takie coś może człowiek odczuwać wobec osób nigdy nie poznanych.

Historia ich jest bardzo zawiła, a koniec ich życia okazał się chyba najgorszym momentem. Ale może zacznę od początku. 

Antoni, jak już wcześniej napisałam urodził się jako najmłodsze dziecko swoich rodziców Franciszki z Czesławskich i Marcina Górnego. Jego ojciec w chwili urodzenia Antka miał 55 lat, natomiast matka 49 lat.

Rodzina mieszkała na wsi Gaj k. Przyjezierza. Uważam, że jak na ludność wiejską byli zamożni więc start Antoni miał dobry. Franciszka i Marcin prowadzili karczmę. Z czasem jednak, gdy Antoni dorastał u boku starszej siostry Salomei potrzeby rosły a i wykształcenie było ważne. Marcin i Franciszka postanowili się przeprowadzić do miasteczka nieopodal - Gębic, gdzie blisko było wszędzie- do kościoła, urzędu, szkoły a dla ludzi będących ok.60 roku życia komfort był też ważny. Kupili więc gospodarstwo w centrum Gębic. Zamieszkali tam z dwójką najmłodszych dzieci i jedynych na utrzymaniu. 

Czas leciał a córkę trzeba było wydać za mąż, a syn również się szykował do ożenku. Jednak z braku posiadania dużej majętności nie mieli na posag dla córki. Wpadli więc na pomysł aby Salomea i Antoni znaleźli sobie za małżonków również rodzeństwo.

Znalazł się Pan Gałęzewski, który naprawiał dach moim prapradziakom i zaproponował pomoc. Znał pewną rodzinę, którą również interesowałoby połączenie rodzin, bez konieczności dawania wiana swojej córce.

Tą rodziną była rodzina Strzeleckich  z Wylatowa.
Joanna Kwiatkowska i Władysław Strzelecki byli bardzo zadowoleni, gdy dowiedzieli się o podobnych do  ich zamiarach państwa Górnych. Tak więc Salomea Górna wyszła na mąż za Antoniego Strzeleckiego, a Antoni Górny ożenił się z Joanną Strzelecką. Tak uniknięto wiana w obu rodzinach a panowie "wżenili" się w gospodarstwa swoich żon.Śluby nastąpiły w sierpniu 1919 roku w Gębicach i w Wylatowie.




(Joanna Strzelecka, 1915 rok, Berlin)


Od tego momentu historia moich pradziadków przenosi się do Wylatowa, gdzie urodził się mój dziadek i całe jego rodzeństwo.

Małżeństwo moich pradziadków jest dla mnie trudne do ocenienia. Nie znałam ich, a żyjące teraz osoby nie są w stanie mi powiedzieć jakim byli małżeństwem. Na starość na pewno byli do siebie przyzwyczajeni, ale jako młodzi ludzie, czy kochali się ? Czy byli szczęśliwym małżeństwem ? Nie mam pojęcia. Chociaż szczerze mówiąc, wątpię aby małżeństwo z rozsądku, w dodatku wybrane przez rodziców było małżeństwem marzeń, ale jak to było na prawdę nigdy się już niestety nie dowiem. 






(W środku Antoni Górny, 1937 rok, bandera konna na przyjazd biskupa Laubitza, Wylatowo)

20.07.1920 roku w Wylatowie urodził się mój dziadek- Hieronim Górny. Jak przystało na prawdziwego mężczyznę mój pradziadek spłodził pierwszego syna :)

Kolejno rodziła się jeszcze trójka dzieci Maria (1921), Bolesław (1923), Konrad (1926). 
(z takich małych tajemnic rodzinnych mogę zdradzić, że pradziadkowie nie mieli więcej dzieci ponieważ prababcia straciła miesiączkę w wieku 28 lat !!!!!)



(od lewej Bolesław, Maria, Hieronim, na dole Konrad, 1938 rok, Wylatowo)


Mijały lata, a dzieci rosły, uczyły się. Ale życie nie było lekkie, szczególnie u boku trudnej teściowej. Krążą wręcz opowieści o srogiej Joannie Kwiatkowskiej, mojej praprababci. Wiem, że mój pradziadek popadł w konflikt  ze swoją teściową. Antoni był osobą bardzo światłą, w dodatku bardzo wygodnicką o ogromnej aparycji zewnętrznej. Osoby, które go znały mówiły, że zawsze był eleganckim mężczyzną, ale nie lubiącym pracy rolnika, co jego teściowej nie podobało się. Najmował parobków którzy za niego wykonywali pracę w polu, oborach. On sam wolał jeździć elegancko ubrany na jarmarki. Był czas kiedy rozrzutność i wygodnictwo pradziadka spowodowało problemy finansowe.

Miarka cierpliwości teściowej się przebrała. Wyprowadziła się od swojej córki z Wylatowa, do synowej w Gębicach, a że Marcin i Franciszka zmarli w latach 20, a ona przeprowadziła się do Gębic w latach 30.

Wiem, że ogromne dębowe kredensy( które są w doskonałym stanie w moim rodzinnym domu), zastawa stołowa były zajęte przez komornika, jednak moja prababcia okazała się osobą gospodarną i dzięki niej wyszli z długów.

Przyszła w 1939 roku wojna, która jak w większości polskich rodzin, przerwała sielankę życia w wolnej Polsce po 100 latach niewoli. Ale o tym będzie mój następny post. Mogę jedynie zdradzić, że kolejnym przystankiem w mojej historii będzie miejscowość Arkuszewo.

środa, 26 września 2012

Historia

Urodziłam się jako czwarta,ostatnia i najmłodsza latorośl moich rodziców. :)

Z wiekiem wykształca się w człowieku, chęć poznania swoich korzeni. Obserwuje to często u osób na emeryturze, które gdy życie ich nie goni mają chwilę czasu zastanowić się nad swoim życiem, sensem, początkiem i sięgają po historie rodzinne, jednak wtedy przeważnie jest już za późno bo "stare" ciotki, wujkowie dawno zmarli, pozostają wtedy szczątkowe wspomnienia z opowieści rodziców i dziadków, które były strasznie nudne, i zdjęcia.

Może właśnie dlatego, że urodziłam się u boku rodziców nie starych, ale będących w prawdziwym kwiecie wieku, odziedziczyłam wrażliwość na punkcie historii.

Opiszę zatem zręby historii mojej rodziny, rodziny Górnych jaką udało mi się dotychczas ustalić.

Marcin Górny ur. ok1841 roku w Kamieńcu (koło Trzemeszna) zm.07.02.1923 roku  w Gębicach i Franciszka z Czesławskich ur.ok.1847 roku , zm. 10.08.1930 roku w Gębicach.

To moi prapradziadkowie. Wiem, że rodzice Marcina to Andrzej i Zuzanna Górni, zamieszkali z Kamieńcu. O nich jednak szukam informacji.

Marcin i Franciszka byli małżeństwem z przeszło 50 letnim stażem. Mieszkali najpierw w Kamieńcu, potem w Skubarczewie, następnie w Ostrowie, Gaju i Gębicach. Co dokładnie robili w Kamieńcu, Skubarczewie, Ostrowie, nie mam pojęcia.

Wiem, jednak że mieli oni, jak narazie ustaliłam 12 dzieci. Wymienię ich w porządku chronologicznym. W każdym następnym poście będę opisywała każdego z nich, na tyle na ile potrafię.

1) Stanisława Górna ur. 1872, wyszła za mąż za Wincentego Lange (ślub 1890 w Wójcinie), owodowiała w 1897 roku, ponownie wyszła za mąż za Józefa Borowicza (ślub 1898 w Gnieźnie par.św. Wawrzyńca)

2) Kazimiera Górna 1874-1939, mieszkała w Chicago, gdzie zmarła, pierwszy mąż Jakub Starczewski zmarł  w 1908 roku, wyszła ponownie za mąż za Stanisława Dudę, który również ją owdowił w 1928roku.

3) Władysław Górny 1877-1947, mieszkał w Chicago, gdzie zmarł, jego żona to Stanisława Woźniak

4) Julian Górny data urodzenia i śmierci NARAZIE :) nieznana

5) Leon Górny 1881-1970, urodzony w Skubarczewie, zmarły w Wągrowcu, żona Maria Niezgodzka

6) Bolesław Górny 1882-1938, urodzony w Ostrowie, zmarły w Chicago, żona Weronika Polak

7) Pelagia Górna 1884-1886, urodzona i zmarła w Ostrowie

8) Helena Górna 1885-1960, urodzona w Ostrowie, zmarła w Chicago, mąż Franciszek Wiśniewski

9) Pelagia Górna 1887-1914, urodzona w Gaju, zmarła w Gębicach, mąż Leon Floeter

10) Józef Górny 1891-1974, urodzony w Gaju, zmarły w Chicago, żona Celina

11) Salomea Górna 1892-1941, urodzona w Gaju, zmarła w Gębicach, mąż Antoni Strzelecki

12) Antoni Górny 1896-1963, urodzony w Gaju, zmarły w Krzekotowie, żona Joanna Strzelecka

I właśnie ten najmłodszy "rodzynek" Antoni to mój pradziadek.




(Antoni Górny, 1928rok Wylatowo bandera konna na przyjazd biskupa Laubitza)

cdn



Początek

Witam, wszystkich na moim blogu.

Wypadałoby żebym się przedstawiła.

Nazywam się Maria, jestem młodą adeptką rodzinnej genealogi, która zaczęła na poważnie interesować się swoimi korzeniami.

Może jednak zacznę od początku.

Jakieś 5-6 lat temu zobaczywszy  stertę starych zdjęć, mając pod ręką swoją babcię, która mogła pomóc mi opisać osoby (wtedy dla mnie obce), które zdawało mi się że patrzą na mnie z wyrzutem. Z wyrzutem z powodu nie rozpoznawania ich, choć bez nich nie byłoby mnie teraz. Postanowiłam więc wykorzystać moją babcię i poznać choć część swojej rodziny, co prawda już dawno zmarłej, ale rodziny. Od tego wszystko się zaczęło.

Myślę, że od tego czasu wiele się zmieniło i nie wiele się zmieniło tak na prawdę. Mając wtedy 15 lat a teraz 21, nie wiele się różnię patrząc na metrykę, choć moje życie i mój pogląd na życie się zmieniły. Odkryłam w sobie pasję oraz poczucie obowiązku wobec tych osób, które patrzą na mnie co wieczór z tych fotografii, abym odkryła ich, swoje KORZENIE, Mogła podzielić się nimi z kim się da. Mając na względzie, że i ja i Ty który czytasz tego bloga, kiedyś będziemy osobami zaczarowanymi na fotografii. Wtedy i my zapragniemy aby ktoś wspomniał nas i poznał naszą historię,

Z tej właśnie przyczyny zakładam bloga.

Moi przodkowie popychają mnie dalej i dalej. Następnym przystankiem jest blog, który mam nadzieję, będzie swojego rodzaju pamiętnikiem w czasie poszukiwań rodziny, moich korzeni, moich przodków.

( na zdjęciu moi pradziadkowie Joanna Strzelecka (1898-1963) i Antoni Górny (1896-1963)

Liczę na to,  że to preludium przed całym moim życiem, które będzie usłane płatkami róż z wypisanymi wspomnieniami minionych lat.

Obiektem moich poszukiwań jest rodzina Górnych, jednak muszę nadmienić, że w dalszych latach chciałabym odkryć inne moje korzenie między innymi rodziny ; Strzeleckich, Czesławskich, Ledzińskich, Kościańskich (choć tutaj moi krewni są już na poszukiwaniach sięgających XIII wieku), Krawczyków, Bachorz.

Choć to kropla w morzu, chcę nacisnąć tylko jeden klawisz w całej symfonii przodków, ponieważ wiadomo,   że wszystkich srok za ogon nie można pociągnąć.

Zapraszam na dalsze śledzenie moich poszukiwań